Poranek po huraganie
Byłam pewna, że zawalił się na górze dom i przywaliło moich rodziców. Miałam wtedy tylko jedną myśl: „Co robić dalej?” To ja musiałam otworzyć drzwi na klatkę schodową, nie wiedząc czego się tam spodziewać. Często w życiu jest tak, że pomimo lęku i strachu musimy się zmobilizować i działać. Otworzyłam drzwi na klatkę schodową i spodziewałam się tam gruzu ale na szczęście nic nie było. Idąc w górę po schodach, z każdym krokiem i drżeniem zapalonej świeczki, którą niosłam w mojej dłoni, dzisiaj myślę, że to drżałam ja nie świeczka, zastanawiałam się z przerażeniem co będzie za drzwiami. Złapałam za klamkę, wstrzymałam oddech i na szczęście za drzwiami stał mój przerażony tata i powiedział: " Dziecko nie wiem co się stało ale myślałem, że się dom zawali na nas." Na szczęście, gruby żel-betonowy sufit zdał egzamin. W mieszkaniu rodziców wszystko było w porządku, ale z powodu ciemności nic nie było widać na zewnątrz. Wyjść też się nie dało bo z powodu zbyt silnych podmuch...