Pierwsza zmiana pracy w UK
W Polsce pracowałam całe życie w biurze, poza około roczną przygodą w firmie produkcyjnej produkującej tak zwane maty gumowe a w rzeczywistości to gumowe wycieraczki od małych pod drzwi domów i mieszkań, do wielkich używanych w Galeriach Handlowych lub firmach. Poznałam tam wiele wspaniałych bardzo ciężko pracujących kobiet w systemie zmianowym, czyli również była to praca na nocki.
Praca była trudna i ciężka fizycznie ale ja lubiłam ją wykonywać i podobała mi się praca zespołowa bo zwykle przy maszynie pracowałyśmy w parach.
Nie pracowałam tam tak długo jak wiele moich koleżanek z tego miejsca. Ale dla mnie to była tylko praca dodatkowa, ponieważ w tym czasie prowadziłam już od jakiegoś czasu moje biuro. Zatrudniałam nawet pracownika, który podczas mojej nieobecności obsługiwał klientów i dbał o biuro.
Pewnie myślicie teraz to po co Ty tam poszłaś?!
Podjęłam się tej pracy z trzech powodów:
1. Dorabiałam tam do jeszcze niedużych zarobków z mojego biura.
2. Dodatkowo pracując na etacie nie musiałam płacić pełnej składki ZUS, więc oszczędzałam na tym około 1000 złotych miesięcznie.
3. Trzeci powód był dziwny, wręcz nietypowy, już wtedy pomyślałam, że jeśli wyjadę za granicę muszę mieć co wpisać w moje CV aby mnie przyjęli do jakiejkolwiek pracy.
Pracowałam tam rok przed moim wyjazdem do Anglii. Nie planowałam jeszcze wtedy wyjazdu z Polski ale już podświadomie czułam, że muszę iść do pracy na produkcję. Wiedziałam już wtedy, że gdyby mi przyszło do głowy wyjechać za granicę to nie będę mogła podjąć pracy w moim zawodzie z Polski.
Intuicja mi mówiła: „Idź do pracy na produkcję, najlepiej do angielskiej firmy w Polsce”.
I tak zrobiłam. To był świetny plan, wręcz „strzał w dziesiątkę!!!”
Mieszkałam w Wielkiej Brytanii tylko 3 miesiące, ale podjęłam decyzję o zmianie pracy i pomyślałam ambitnie, że dam sobie radę sama. Przeszukałam w Internecie strony z ogłoszeniami o pracy i znalazłam jedną firmę, która mnie zainteresowała.
Wysłałam moje CV oraz list motywacyjny i czekałam na odpowiedź.
W ramach informacji, przypominam czytelnikom, którzy śledzą moją historię oraz osobom, które czytają mój wpis pierwszy raz, że w tamtym czasie nie umiałam kompletnie nic języka angielskiego…
CV pomogła mi przygotować moja znajoma a list motywacyjny napisałam sama, użyłam Tłumacz Google a błędy poprawiła moja 13-letnia córka.
W oczekiwaniu na odpowiedź podzieliłam się moim planem podjęcia pracy na produkcji w tej właśnie firmie z moimi znajomymi, którzy tu w Anglii mieszkali już kilka lat i dobrze znali miasto. Ich reakcja była dziwna. Nie dlatego, że planowałam podjąć pracę w firmie produkcyjnej, bo w takich miejscach pracuje dużo ludzi bez znajomości języka.
Martwili się, że w tej firmie jest zbyt ciężka fizycznie praca dla kobiet, tym bardziej dla mnie bo całe życie pracowałam w biurze. Poza tym powiedzieli mi, że tam nie pracują kobiety, tylko sami mężczyźni. No tak, to było dziwne ale w ogłoszeniu szukali 6-ciu kobiet do pracy na produkcji do obsługi maszyn.
Dostałam odpowiedź – zaproszenie na Job Interview.
Kartka – ściąga
Przyszedł dzień rozmowy. Wtedy sobie uświadomiłam, że nie wiem po co tam idę!!!
Starałam się przygotować do tej rozmowy, wiele razy przeczytałam moje CV oraz list motywacyjny ale to było niemożliwe by zapamiętać wszystko w języku angielskim. Pomyślałam, że muszę sobie przygotować kartkę – ściągę i trzymać ją w ręku.
Ale co na niej napisać, czego potrzebuję do tej rozmowy? No i jeszcze było najgorsze, co odpowiedzieć, gdy mnie o coś zapytają a ja nic nie rozumiałam!!!
To było gorsze od najtrudniejszych egzaminów w moim życiu!!! Normalnie trauma…
Tak czy inaczej, nie było już odwrotu, musiałam zmienić pracę i ta rozmowa to była konieczność. Przeszłam w moim życiu zawodowym setki lub nawet tysiące rozmów z różnymi ludźmi ale nie po angielsku. Ja nie boję się prowadzić rozmów, ponieważ całe życie to robiłam ale nie w języku angielskim …
Musiałam się wziąć w garść i opracować sobie jakiś plan działania.
Najważniejsze na rozmowie w sprawie pracy jest być pewnym siebie, znać firmę, do której idziemy, powiedzieć coś krótko o sobie. No w sumie nic trudnego…
Wydrukowałam sobie dokumenty i podkreśliłam w nich na kolorowo najważniejsze informacje. Mogłam przeczytać po angielsku to co najważniejsze, ponieważ to potrafiłam. Na jednej stronie małej kartki wypisałam krótkie informacje o firmie, do której szłam a na drugiej stronie pytania:
- What is this job? Co to za praca?
- Can you show me? Możesz mi pokazać?
- Do I have this job? Czy mam tą pracę?
Niby to proste pytania ale nie dla mnie w tamtym momencie.
Pozostał jeden duży problem, co zrobić gdy mnie o coś zapytają a ja nic nie rozumiałam!!! Pomyślałam wtedy, że wszystkie informacje podałam w moich dokumentach a gdy zobaczę co mam robić to odpowiem: It is OK for me.
W tamtym czasie byłam też mistrzynią udawania, że rozumiem. Potrafiłam nawet wyczytać z mowy ciała i tonu głosu jak zareagować a czasami rozumiałam pojedyncze słowa, które starałam się zrozumieć i coś odpowiedzieć.
Tak przygotowana poszłam na spotkanie, czytając po drodze wielokrotnie kartkę – ściągę by zapamiętać jak najwięcej.
Job Interview
Nadeszła moja chwila prawdy. Dotarłam na czas do biura firmy. Przed wejściem zobaczyłam poważnego mężczyznę, który wyglądał na pracownika biura. Przywitałam się i poinformowałam go, że mam Job Interview, to potrafiłam powiedzieć po angielsku. Pierwsze wrażenie nie było złe.
Weszliśmy do budynku a tam czekała na mnie niespodzianka, bardzo miła kobieta mówiąca po polsku. Zaprowadziła mnie do biura, gdzie po chwili przyszedł szef firmy oraz poznany wcześniej mężczyzna, który był managerem.
Rozmowa przebiegła dla mnie spokojnie, ponieważ z pomocą tłumacza nie miałam problemu z odpowiedzią na pytania. Oczekiwania jakie mieli względem pracownika byłam w stanie spełnić. A na koniec poprosiłam po angielsku: Can you show me produktion and machines?
Manager oprowadził mnie po firmie i pokazał co trzeba robić. Pomyślałam sobie: ok dam radę. A moja wycieczka po firmie sprawiła przyjemność managerowi, ponieważ chyba nikt wcześniej o to nie poprosił. Tam było bardzo głośno, więc na moje szczęście o nic nie pytał. Po wyjściu na zewnątrz starałam się zapytać: Do I have this job? Czy mam tą pracę?
Lecz ze stresu wszystko pokręciłam i wydusiłam tylko zamiast pytania: I have job.
Co oznacza: Mam pracę!
Na co uzyskałam odpowiedź: Yes.
W taki sposób udało mi się znaleźć i zmienić samodzielnie bez żadnej pomocy, pierwszy raz pracę w Anglii. Jak widać z odrobiną szczęścia i pewności siebie nawet z bardzo trudnej sytuacji udaje się wyjść z pozytywnym zakończeniem.
Zapraszam do czytania kolejnego wpisu, gdzie opowiem dlaczego moi znajomi byli tak bardzo zdziwieni, że ta firma szukała kobiet do pracy na produkcji.
Komentarze
Prześlij komentarz