Pół roku w Anglii
Dzisiaj opowiem jak wyglądało moje życie po sześciu miesiącach od zamieszkania w Wielkiej Brytanii. O moich troskach i sukcesach oraz o sile pozytywnego myślenia.
Minęło pół roku odkąd przeprowadziłam się do Anglii. W moim życiu zaszło wiele zmian. Nauczyłam się już kilku ważnych rzeczy, takich jak:
Ø znajdowanie odpowiedniego przystanku autobusowego,
Ø kupowanie biletu w autobusie,
Ø powitanie i pożegnanie po angielsku,
Ø wymienianie zdań grzecznościowych po angielsku,
Ø poruszanie się po mieście na tyle dobrze, aby się nie
zgubić i wrócić do domu,
Ø robienie zakupów w angielskich sklepach.
Ponadto udało się znaleźć i załatwić szkołę dla córki. Zmieniłam pracę i mieszkanie na lepsze.
Każdy kto mieszka tu w UK doskonale wie, że jedną z innych rzeczy od
wszystkich Europejskich krajów jest ruch lewostronny. Jeśli ktoś nie był nigdy
w Anglii tłumaczę, tutaj jeździ się po lewej a nie prawej stronie drogi jak w
innych krajach. Co ważne kierownica w samochodach jest po prawej a nie lewej
stronie jak w normalnych krajach. No i oczywiście biegi w samochodzie są
również na odwrót czyli po lewej a nie po prawej stronie kierowcy. No i
kierowca wsiada do samochodu z prawej a nie lewej strony oraz pasażer wsiada do
przodu z lewej a nie prawej strony samochodu.
Skomplikowane …??? 😰😎😀
No właśnie i w tym miejscu wrócę do myśli o znajdowaniu właściwego
przystanku. Dodam jeszcze jedną ważną sprawę, nie wystarczy znaleźć właściwego przystanku
ale jeszcze dotrzeć do niego bezpiecznie przechodząc przez drogę!
No tak, całe życie uczyli nas Polaków, że należy patrzeć „……….” ale tu jest
na odwrót i ta metoda nie działa! Uwierzcie mi ciężko jest po przyjeździe do
tego kraju ogarnąć, w którą stronę patrzeć by nas nie rozjechali. Wstyd się
przyznać ale do dzisiaj mam z tym problem i nie zliczę ile razy lazłam jak
krowa i mnie prawie rozjechano. Na szczęście tu naprawdę jeździ się wolno i
bardzo uważa.
Jak widzicie ze względu na te wszystkie udziwnienia szukając przystanku
należy pamiętać, w którą stronę chcę jechać a potem skupić się skąd autobus
przyjedzie i przejść bezpiecznie na właściwą stronę drogi by nie pojechać w
drugą stronę. Cały czas trzeba pamiętać, że autobus i inne samochody jeżdżą na
odwrót niż w Polsce.
Ja wiem może się to wydawać dziwne, że jest problem ze znalezieniem przystanku ale uwierzcie mi jeśli tu ktoś nigdy nie mieszkał ma z tym na początku duży problem.
Po kilku miesiącach przebywania wśród osób mówiących po angielsku, przestałam się bać kiedy ktoś się do mnie odzywał i opanowałam również podstawowe zwroty grzecznościowe oraz ważne słowa w pracy bo bez tego ani rusz. Nadal nie wiele mówiłam ale już zaczęłam się odnajdywać w tym nowym kraju. Znalazłam również kurs języka angielskiego w Polskim Klubie w moim mieście i zaczęłam się systematycznie uczyć. Na tych zajęciach poznałam nowe osoby oraz dużo rozmawialiśmy o zwyczajach, kulturze i zachowaniu tu w Anglii. To jest ważne aby poznać kulturę kraju, w którym się mieszka i zintegrować się z lokalną społecznością.
Po kilku miesiącach poznałam miasto i mogłam się już po nim poruszać. To
jest bardzo ważne aby się usamodzielnić i odnajdywać w terenie, ponieważ bez
znajomości języka angielskiego trudno zapytać o drogę, co gorsza jeśli nawet
zapytamy ale nie rozumiemy co do nas mówią to i tak nie wiemy co zrobić.
Znając podstawy języka mogłam już prawie spokojnie robić zakupy we wszystkich sklepach. Czasami pojawiał się problem kiedy coś do mnie mówiono a ja nie rozumiałam. Ale to tylko sklep coś bierzemy i płacimy a potem wychodzimy. I tyle.
Miałyśmy problem z załatwieniem szkoły dla mojej córki. Już w sierpniu
złożyłam odpowiednie dokumenty w urzędzie, który jest odpowiednikiem Urzędu Miasta lub Powiatu w Polsce, tutaj nazywa się on Council. Po długim oczekiwaniu
okazało się po ponownej wizycie w tym urzędzie, że zagubiono mój wniosek.
Złożyłam, więc wniosek ponownie i dowiedziałam się, że możemy te procedury
przyśpieszyć jeśli znajdziemy szkołę i dyrektor, który przyjmie moje dziecko do
szkoły odezwie się do Councilu, że ma miejsce dla mojej córki.
Tak w zasadzie brzmi to prosto i sprawa jest do załatwienia. Tylko przypominam, że mieszkałam tutaj zaledwie dwa miesiące i nie znałam kompletnie języka a wszyscy mówili do mnie, że tu nie jest tak łatwo załatwić szkołę, bo Anglicy bardzo przestrzegają procedur i co gorsza to Council wskazuje szkołę jeśli pojawi się wolne miejsce dla dziecka. W takiej sytuacji każdy się poddaje i czeka na wiadomość z Councilu, bo wie że nie da się wejść tak po prostu do szkoły z ulicy, ponieważ nikt nie wpuści na teren szkoły obcej osoby. W Anglii teren szkoły i szkoła jest za względów bezpieczeństwa zamknięta a dzieci wchodzą i wychodzą w określonych godzinach, poza którymi bez wiedzy i zgody rodzica oraz ich osobistego odebrania, po prostu nie wyjdą z zajęć.
Ale ja się nigdy nie poddaję i myślę pozytywnie. Przedyskutowałyśmy z córką
temat. Ta znalazła dwie szkoły w pobliżu naszego domu i poszłyśmy je zobaczyć. Jedna
szkoła była lepiej zabezpieczona niż polski sejm. Kompletnie bez szans się tam
dostać ale znalazłyśmy drugą bardziej przyjazną z wyglądu i z możliwością
wejścia do tak zwanej Recepcji, oczywiście jeśli ktoś otworzy. Przypominam, że
ja nic nie mówiłam i nie rozumiałam po angielsku, więc moja trzynastoletnia
córka zadzwoniła i o dziwo nas wpuścili. Kiedy opowiedziała swoją historię,
pozwolili nam się spotkać z dyrektorem szkoły. Pani Dyrektor z wrażenia jak
zaradna jest moja córka i nie boi się rozmawiać samodzielnie w tak ważnej i
trudnej sprawie, postanowiła nam pomóc.
Na początku dziecko mi tłumaczyło treść rozmowy i moje zadawane pytania do
dyrektora. Kiedy uzyskałyśmy odpowiedź pozytywną, do Gabinetu przyszedł polski
nauczyciel i pomógł mi we wszystkim, włącznie z wypełnieniem dokumentów.
Prosto ze szkoły pojechałyśmy ponownie do Councilu z dokumentami a tam już
mieli informację telefoniczną ze szkoły o przyjęciu mojej córki.
Regents
Park Community College Southampton to 1-sza szkoła w Anglii mojej córki.
Wiara w siebie i pozytywne myślenie oraz nie poddawanie się w chwili kiedy
każdy uważa, że się czegoś nie da zrobić lub załatwić pomaga mi na każdym
etapie mojego życia. Również tutaj w Anglii pomimo trudności i problemów
większych niż w ojczystym kraju ze względu na brak znajomości języka. Starałam
się to podejście do życia przekazać mojej córce i proszę z nieśmiałej dziewczynki
wyrosła mi super zaradna nastolatka, która w momencie przyjazdu do UK czasami była
dla mnie bardziej mamą niż ja dla niej. To było niesamowite przeżycie dla mnie
oraz przeobrażenie z zagubionej dziewczynki w dojrzałą i mądrą dziewczynę dla
niej.
W taki właśnie sposób moja trzynastoletnia córka sama sobie załatwiła szkołę a ja tylko podpisałam właściwe dokumenty i podziękowałam. Byłam z niej bardzo dumna i do dzisiaj tak jest. Lepiej się odnalazła w obcym kraju niż ja chociaż w Polsce była przeciętną uczennicą a z języka angielskiego dostawała niezbyt dobre oceny. To dziwne bo po dwóch tygodnia mieszkania w Anglii moja córka świetnie mówiła po angielsku.
Za tydzień podzielę się dalszym ciągiem moich przygód i perypetii po 6-ciu
miesiącach życia w UK. Opowiem jak zmieniłam pracę i mieszkanie na lepsze. 😃
Komentarze
Prześlij komentarz